I tak było też w tym przypadku, bo parę lat temu Piotrek był fotografem na studniówce Mai. Czas leci szybko, często pojawia się nawet myśl, że jesteśmy już „taaacy starzy”, ale nie martwcie się – w mig jej się pozbywamy i śmiejemy, że starzy to my będziemy, jak przyjdzie nam fotografować śluby Waszych dzieci.
Ślub Państwa Aliny i Daniela odbył się 26.10.2013 roku. Plener ze względu na chłodną październikową aurę został przełożony na wiosnę kolejnego roku. Myślę ,że to świetna alternatywa dla par, które planują swą uroczystość na koniec sezonu ślubnego lub poza nim w okresie zima-przedwiośnie.
Ile ocen mogę zobaczyć w kategorii DJ na wesele w Swarzędzu. W kategorii DJ na wesele w Swarzędzu dostępnych jest 10 opinii, które wykonawcy zdobyli od swoich dotychczasowych klientów. Średnia wszystkich ocen w tej kategorii wynosi 4.7.
W październiku 2023 organizowaliśmy wesele w Starej Bibliotece. To był doskonały wybór – obsługa sprawna, kontakt z Panią Anią Górką (Manager) przebiegał bez problemów, mieliśmy dużą elastyczność we wszystkich elementach imprezy (od dekoracji, przez menu, ustawienie stołów, godzin poszczególnych dań, aż po dobór pokoi).
Jeśli planujesz wesele na 100-150 osób, przygotuj się na wydatek 50-80 tysięcy złotych. Należy jednak podkreślić, że najbogatsze pary w Polsce są w stanie wydać nawet kilkaset tysięcy złotych na wyśnione przyjęcie weselne . Zazwyczaj koszt sali weselnej liczony jest od tzw. talerzyka.
materi pkn kelas 9 semester 1 pdf. Wesele w październiku 30 wrz 2013 - 21:09:27 Dziekuje za odpowiedzi,tak właśnie myślałam, że nic z tego No cóż, jak mus to mus ! Trzeba pojechać na zakupy. Pozdrawiam Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-09-30 21:39 przez Paulika0411. Wesele w październiku 30 wrz 2013 - 21:11:25 lepiej będzie jak dodasz zdjęcie, bo nie potrafię sobie jej wyobrazić ;P Wesele w październiku 30 wrz 2013 - 21:13:29 a nie powinnaś miesiac wcześniej powiadomić, czy idziesz? Przecież młodzi płacą za miejsce. To nie w porządku w stosunku do nich. Co do sukienki, to trudno powiedzieć bez zdjęcia Wesele w październiku 30 wrz 2013 - 21:15:07 Do takiej sukienki pasują bardziej srebrne dodatki. Wydaje mi się, że nie musisz mieć bóg wie jakiej sukienki , tym bardziej balowej, bo byś mogła przyćmić panne młodą. Wesele w październiku 30 wrz 2013 - 21:29:10 Cytatroksolana83 a nie powinnaś miesiac wcześniej powiadomić, czy idziesz? Przecież młodzi płacą za miejsce. To nie w porządku w stosunku do nich. Co do sukienki, to trudno powiedzieć bez zdjęcia Ide jako osoba towarzysząca. Jeżeli sobie wyjaśnie pewne sprawy z chłopakiem i dojdziemy do porozumienia to pójdę, jeżeli nie to nie. Ale raczej nie o tym mowa. Wesele w październiku 30 wrz 2013 - 21:32:52 Ogólnie ok, ale po 1 inny stanik, po 2 pasek tak nisko troche dziwnie wg mnie wygląda Wesele w październiku 30 wrz 2013 - 21:33:35 to jakaś mega maxi bokserka a nie sukienka, wybacz ale straszna jest tym bardziej na wesele Wesele w październiku 30 wrz 2013 - 21:35:13 na wesele? bardziej na wieczorny wypad na plaże z jakąś kataną. Wesele w październiku 30 wrz 2013 - 21:36:48 przecież możesz założyć ciemniejsze rajstopy i nie będzie widać bladych nóg. a sukienka na wesele się nie nadaje. Wesele w październiku 30 wrz 2013 - 21:38:09 Tak myślałam właśnie ;D Łudziłam się, że obejdzie się bez zakupów ;DDDDDDDDDDDDDD Wesele w październiku 30 wrz 2013 - 21:40:49 Ja w takiej śmigam po mieście. Jak dla mnie nie pasuuje na wesele Wesele w październiku 30 wrz 2013 - 21:41:23 pewnie ze idz, zlote dodatki pasuja ja juz widzialam laski, ktore przychodza na slub w rybaczkach i zwyklych t-shirtach i sie tym nie przejmuja Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
"Wesele" ważnym filmem jest! Z tym że całą jego powagę i dydaktyzm Wojtek Smarzowski podsuwa nam pod nos niczym nauczyciel uczniowi zdjęcia swojej żony i dziecka w "Ferdydurke", abyśmy mu uwierzyli, że to film ważny. Z tego względu ogląda się go z taką samą pasją, co czyta podręczniki szkolne."Wesele" od dziś w kinach. W jednym z wywiadów, jeszcze przed premierą, Wojtek Smarzowski stwierdził, że jego najnowszy film może zostać w Polsce zakazany. Nieraz prowokował do szerokich dyskusji tak społecznych jak i politycznych. Można więc było mieć nadzieję, że faktycznie będziemy mieli do czynienia z dziełem obrazoburczym, które da nam do myślenia. Okazało się to jednak pustym zabiegiem marketingowym w stylu Patryka Vegi. Reżyser nie ma nam bowiem nic ciekawego do powiedzenia, co udowadnia w sposób głośny i agresywny. Wesele - recenzja "Wesele" jest filmem tyleż ważnym i potrzebnym, co nadętym i nieudanym. Jakby Smarzowski postanowił wsadzić kij w mrowisko, dla samej awantury wokół filmu. Mnoży wątki, podejmując kolejne ważkie kwestie, ale nie potrafi stworzyć z nich spójnej całości. Zjadliwa satyra na naszą rzeczywistość, szybko przemienia się w przepełnioną patosem pogadankę o narodowej tożsamości, w którą przed laty wrosła niechęć do obcych. Krytyka polskiej mentalności okazuje się przez to pusta, pozbawiona innych argumentów niż "antysemityzm, ksenofobia i homofobia są złe". "Wesele" to taka szkolna pogadanka o naszej przeszłości i teraźniejszości, mająca być przestrogą przed przyszłością. Smarzowski miesza ze sobą dwie linie czasowe. Tak jak znalezienie ludzkich szczątków w "Demonie", przyznanie nestorowi rodu Wilków tytułu Sprawiedliwego wśród narodów świata, staje się przyczynkiem do podróży w głąb sumienia całego narodu. Antoni wraca myślami do czasów II wojny światowej, kiedy to zakochał się w pewnej Żydówce, a potem ratował ją przed pogromem. Wtedy ksiądz z ambony przemawiał antysemickimi hasłami wyjętymi z ust Jacka Międlara, a dzisiaj inny duchowny podczas ślubu Kasi niczym arcybiskup Jędraszewski mówi o tęczowej - opinieWydarzenia w trakcie wesela wnuczki stają się katalizatorem wspomnień Antoniego. W kolegach pana młodego widzi mężczyzn w nazistowskich mundurach, a wypowiedzi kolejnych gości utrzymane są w hitlerowskiej retoryce. Spalenie domu z Ukraińskimi robotnikami zostaje natomiast zestawione z pogromem Żydów w Polsce. Przeszłość splata się z teraźniejszością w nieustannym tańcu nienawiści i przemocy, a Smarzowski chętnie posiłkuje się kolejnymi paralelami. Jego styl jest jednak toporny i nie do zniesienia. Co chwilę ktoś rzuca słowem "Żyd" utrzymanym w obraźliwym tonie. "Żyd", "Żyd", "Żydostwo" jako obelga pada średnio trzy razy na każdą scenę, tracąc swoją początkową moc. Bohaterowie nie rozmawiają tu jak normalni ludzie. Dialogi ustawione są pod tezę, dlatego nie zdziwcie się, kiedy w pewnym momencie na ekranie pojawi się Józef Piłsudski, aby przywołać jedną ze swoich słynnych wypowiedzi. Smarzowski nie uznaje półśrodków i to, co ma nam do powiedzenia wypowiada z subtelnością czołgu, jednocześnie nas próbuje czarować pozą. On wie jakie dyskursy towarzyszą jego kolejnym filmom, dlatego jak tylko może stara się podkręcić kontrowersyjność "Wesela". "Prawda w oczy kole" - zdaje się co chwilę powtarzać, popadając w samouwielbienie. Niczym w narcystycznych uniesieniach odnosi się do samego siebie, bo natkniemy się tu na hasła, które padły już w jego poprzednich filmach, a nawet natrafimy na reminiscencje pełnometrażowego debiutu. Nie dajcie się jednak zwieść, te produkcje nie mają ze sobą nic wspólnego. Zaśmiejemy się, kiedy Rysiek wzorem Witolda szukającego pieniędzy w skrytce, z chytrą iskrą w oku zagląda do sejfu. Ba, zobaczymy tu nawet te same przaśne zabawy weselne, a z głośników dobiegnie nas melodia Białego misia. "Wesele" z 2004 roku miało jednak swój urok i było pewnym novum w polskiej kinematografi. Nowy film jest już powtarzalny. To przetwarzanie znanych nam motywów i zajeżdżanie na śmierć ogranych szlagierów kina Smarzowskiego. Jest wódka, jest siekiera, jest polskie krętactwo - nie ma świeżości, oryginalności, ani pomysłu jak to zgrabnie połączyć w jedną tak usilnie stara się wywołać w nas kaca, że odbija mu się to czkawką. Rozlicza się z naszą historią, ale nie ma do dodania nic, co by już nie zostało powiedziane, chociażby w "Pokłosiu". "Wesele" okazuje się więc filmem niespełnionych ambicji, które utykają w sferze pustych pretensji. Tyle tu głębi, co w nowych lekturach szkolnych. Miała być bomba, a wyszedł niewypał, przez co kino opuszcza się tyleż skonfundowanym, co zmęczonym. "Wesele" w kinach od 8 października 2021 roku.
Dołączył: 2011-04-26 Miasto: Warszawa Liczba postów: 1260 13 listopada 2015, 12:01 Dziewczyny powiedzcie szczerze co myślicie, bo wkoło opinie typu: "Wasza kasa, wasza decyzja", "Zrobicie jak zechcecie". Napiszcie narzeczonym mamy upatrzoną od zawsze salę weselną, z resztą w okolicy nie ma tego dużo. Wesele organizujemy sami, na chwile obecną ja mam 24 a on 26 lat. W związku jesteśmy już 8 lat (od zawsze). Z róóóżnych przyczyn nie zarezerwowaliśmy naszej upragnionej sali wcześniej. Problemem jest, że Zawsze marzył nam się ciepły, sierpniowy ślub. Tak naprawdę to nie wiem czemu- ale nie chciałabym zakładać na siebie nic poza bolerkiem, średnio mi się podoba idea gości naubieranych w płaszcze itp. Niestety zorientowaliśmy się w terminach i:- wchodzi w grę 7 październik 2017- myślę że zdążylibyśmy jakoś odłożyć kasę, no ale powstrzymuje nas właśnie to,że to... październik. A oboje chcieliśmy "letnią" sesję", ja chciałam iść do kościoła w samej sukience, ewentualnie w bolerku..-sierpień ale ... już 2018-tego roku.. niby tylko 10 mies dodatkowych,ale spotykam się z opinią że takie czekanie "na salę" jest dość absurdalne.. ludzie mówią, że jeszcze wiele się może zdarzyć, że to jeszcze szmat czasu..że 3 lata to przesada. no ale tak naprawdę różnicy jest tu 10 o opinię bo zaczyna mi odbijać :D Jak myślicie czy warto czekać 10 miesięcy po to by był to ten wymarzony miesiąc? Czy październikowy ślub wcale nie taki straszny jak nam się zdaje? Co myślicie? Jakie jest Wasze zdanie? Będę wdzięczna za każdą jakie są wasze wrażenia z październikowych wesel? Było zimno, trzeba było mieć płaszcz, panna młoda miała coś dodatkowego na sobie? Edytowany przez eternaldietdiary 13 listopada 2015, 12:48 Dołączył: 2011-01-02 Miasto: Liczba postów: 6490 13 listopada 2015, 12:06 Ja bym zmienila ostatecznosci poczekalabym do sierpnia 2018 Eee. Nie... ja na pewno zmioenilabym sale, bo ja nienawidze czekac.... Edytowany przez sweeetdecember 13 listopada 2015, 12:06 Dołączył: 2010-04-25 Miasto: Poznań Liczba postów: 18661 13 listopada 2015, 12:10 Jesteście razem 8lat, za dwa lata będziecie razem 10, a za 3 lata stuknie Wam 11 lat. To aż taka różnica? ;)Ja bym poczekała, żeby wszystko było tak jak chcę, 10 miesięcy na przestrzeni 11 lat, tj nic ;). Dołączył: 2013-02-04 Miasto: Warszawa Liczba postów: 11127 13 listopada 2015, 12:12 A dlaczego upierasz się przy sierpniu ? Przecież nie ma żadnej gwarancji, że w sierpniu będzie piękna pogoda, a w październiku brzydko i zimno....To zwykle październik jest ładniejszy - jest co prawda trochę chłodniej, ale jest "złota polska jesień", na pewno się nie zgrzejesz w sukni, a młody w grarniturze - a jak będziecie mieli farta - to i 25 st. C może się sierpień to przecież "miesiąc burz" - pogoda - jak to zwykle w Polsce - niepewna - może być deszcz i 10 st, albo upały i 35 st.... Dołączył: 2014-07-16 Miasto: Biłgoraj Liczba postów: 2368 13 listopada 2015, 12:13 Ludzie mają race to wasza kasa wasz dzień jeśli chcecie żeby było tak jak chcecie :) to to zróbcie. Poszukajcie innej sali albo poczekajcie (= więcej odłożycie) bo niestety w październiku nigdy nie wiadomo jak będzie. Dołączył: 2011-11-15 Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem Liczba postów: 14722 13 listopada 2015, 12:14 Tez bym poczekala do sierpnia, w koncu to tylko 10 miesiecy, poza tym tak sobie wymarzylas, wiec trzymaj sie tego! Ja mialam slub cywilny z weselem w sierpniu i ze wzgledu na upaly wspominam go tak sobie. Bylo 37 stopni C i nie dalo jesc, oddychac, a goscie z Polski byli wykonczeni dluga podroza. Zas slub koscielny /z poczestunkiem/ mielismy w pazdzierniku pod koniec i tego dnia zrobilo sie tak cieplo, wyjatkowo cieplo, bo bylo ponad 20 stopni i goscie przyszli w sandalach itd...Mi osobiscie marzyl sie slub w zimie, sesja w sniegu itd...Mielismy termin na styczen, ale przelozylismy, czego zaluje. Edytowany przez RybkaArchitektka 13 listopada 2015, 12:15 Dołączył: 2011-04-26 Miasto: Warszawa Liczba postów: 1260 13 listopada 2015, 12:18 Tez bym poczekala do sierpnia, w koncu to tylko 10 miesiecy, poza tym tak sobie wymarzylas, wiec trzymaj sie tego! Ja mialam slub cywilny z weselem w sierpniu i ze wzgledu na upaly wspominam go tak sobie. Bylo 37 stopni C i nie dalo jesc, oddychac, a goscie z Polski byli wykonczeni dluga podroza. Zas slub koscielny /z poczestunkiem/ mielismy w pazdzierniku pod koniec i tego dnia zrobilo sie tak cieplo, wyjatkowo cieplo, bo bylo ponad 20 stopni i goscie przyszli w sandalach itd...Mi osobiscie marzyl sie slub w zimie, sesja w sniegu itd...Mielismy termin na styczen, ale przelozylismy, czego a gdzie mieszkasz? Bo u nas 20stopni w październiku chyba nie uświadczysz Dołączył: 2008-04-11 Miasto: Piękne Miejsce Liczba postów: 2420 13 listopada 2015, 12:22 A czemu czekacie aż do 2017/2018? Dołączył: 2011-04-26 Miasto: Warszawa Liczba postów: 1260 13 listopada 2015, 12:27 purpura napisał(a):A czemu czekacie aż do 2017/2018? No szybciej niż do 2017 piniedzy nie nazbieramy. Rodzice nic nam nie dołożą, a chcemy ładne wesele na które przydałoby się mieć 45 mamy 15, więc to odkładanie do października 2017 to i tak takie na styk-no ale w kwestii samych finansów. Dołączył: 2011-04-26 Miasto: Warszawa Liczba postów: 1260 13 listopada 2015, 12:29 Nie wiem czy w październiku 2017 nie doszłoby do sytuacji gdzie nie wiem zabrakłoby nam paru tysięcy i musielibysmy zapłacić "z kopert" (Wiadomo wszystko jest płatne po weselu).- być moze. Ale no obie daty są wykonalne. Więc dlatego rozstrzyga miesiąć
Wiwisekcja polskiego narodu według Wojtka Smarzowskiego poniewiera bardziej niż lejąca się strumieniami na ekranie wódka, a emocjonalnego kaca po seansie nie złagodzi żadna stawiająca na nogi mikstura. Będąc gościem na tytułowej imprezie, raz po raz dostajemy ciężkim obuchem po głowie, uświadamiając sobie po każdym ciosie, że tak naprawdę wesele jest stypą, podczas której reżyser opłakuje współczesną Polskę i pochyla się nad jej wstydliwą przeszłością. Najnowsze dzieło twórcy "Kleru" i "Wołynia" poraża ilustrowaniem skali ludzkiego zła, ale jednocześnie dławi się nadmiarem wątków i ugina pod ociężałą symboliką. Przed premierą nowego "Wesela" trzeba byłoby chyba wykazać się niewyobrażalną wręcz naiwnością, by zwiastun najnowszego dzieła Wojtka Smarzowskiego potraktować jako zapowiedź niezobowiązującej rozrywki w rytmach discopolowych przytupów i w towarzystwie zapijaczonych, wąsatych wujów. Bodaj najbardziej bezkompromisowy reżyser w Polsce pomiędzy zwrotkami weselnych przyśpiewek zainstalował ładunek o potężnej sile rażenia, którego odłamki trafiają praktycznie w każdą polityczną i światopoglądową sferę życia w naszym kraju. Jeżeli więc nastawiacie się na rubaszną zabawę w oparach satyry, to zaproszenia na "Wesele" nawet nie warto wyjmować z "Wesele": ani kontynuacja, ani remake, ani to, co nam się wydajeZgodnie z deklaracjami samego Smarzowskiego jego najnowszy film nie jest żadnym suplementem do dzieła z 2004 roku. Pod kątem stylistycznym to zupełnie inna opowieść, której wspólne elementy z pełnometrażowym debiutem reżysera oczywiście da się znaleźć. Weselni goście znów są mniej lub bardziej reprezentatywną próbką polskiego społeczeństwa, a popadająca w coraz większą ruinę i chaos impreza odzwierciedla wszystko, co w naszym kraju budowane jest na kłamstwie, pożądaniu, chciwości i nienawiści. Gospodarz uroczystości (Robert Więckiewicz), jak Marian Dziędziel sprzed lat, próbuje wydać za mąż córkę i łatać przy okazji coraz większe dziury w budżecie, pana młodego znów bardziej od wybranki serca interesują druhny i sprezentowany przez teścia sportowy wóz, a pazerny ksiądz pod stołem przelicza jeszcze grubsze pliki banknotów. Zobacz też: Trójmiejskie akcenty w nowym "Weselu"Tym razem jednak weselna zadyma stanowi dla Smarzowskiego jedynie pretekst do kolejnego po "Róży" i "Wołyniu" wglądu w bolesną historię Polski. Przebieg tytułowej uroczystości przywołuje w cierpiącym na demencję seniorze rodu fragmentaryczną pamięć o tragicznych wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat. Antoni Wilk (po raz ostatni na ekranie doskonale znany trójmiejskiej publiczności Ryszard Ronczewski) przypomina sobie dawną miłość do żydowskiej dziewczyny w czasach, gdy jakiekolwiek głębsze uczucia pacyfikowane były ogniem i ołowiem. W pokiereszowanym wspomnieniami umyśle staruszka rzeczywistość zaczyna coraz mocniej przeplatać się z przeszłością. Postaci i wydarzenia z okresu wojny pojawiają się w teraźniejszości i odwrotnie. Wszystkie nasze strachy w kotle "Smarzola"Niekiedy ten równie intrygujący, co ryzykowny zabieg sprawdza się doskonale, jak choćby w scenie kościelnej, gdy "dzisiejszy" kapłan piętnuje "tęczową zarazę", a ten sprzed lat karci z ambony "szerzące się żydostwo". Znacznie częściej jednak, szczególnie w drugiej połowie filmu, ta wymienność wątków i czasowych płaszczyzn zaburza płynność obu opowieści i pozostawia wiele historii bez dopowiedzenia. Jedną z większych bolączek "Wesela" jest właśnie wielogłosowość oparta na stereotypach i dość natarczywe miejscami poszukiwanie analogii. Punktem wyjścia są pogromy żydowskiej społeczności przez Polaków, które Smarzowski zestawia - czasami bezceremonialnie i dość chaotycznie - z dzisiejszymi nagonkami na środowiska LGBT, wrogością w stosunku do Ukraińców czy niechęcią na tle rasowym. Alegorie są aż nadto czytelne, ale zarazem bardzo apodyktyczne i nie zamierza bowiem w nowym "Weselu" za pomocą filmowego języka dyskutować z widzem. Wystawia Polsce autorską diagnozę, pod którą zapewne bardzo wiele osób się podpisze. Problem jednak w tym, że na ekranie taka nawałnica narodowych przywar, nierozliczonych grzechów i bardzo sugestywnych ostrzeżeń rozrzedza się w gąszczu wątków. Reżyser do jednego kotła wrzuca antysemityzm, ksenofobię i homofobię, krytykę kościoła i klas politycznych, ludzką małostkowość, zazdrość i nienawiść, seksizm, alkoholizm, emigrację zarobkową, weganizm i ubój zwierząt, handel ludźmi, kiboli, a nawet pandemię. Wszystko kipi, bulgocze i niejednokrotnie po prostu rozlewa się na bok, zostawiając wokół zupełnie obcy dotąd w kinie Smarzowskiego bałagan. Obrazy, od których chce się odwrócić wzrokRównie bezkompromisowy jak reżyser jest również język, którego używa do opowiadania wstrząsających momentami historii. Oczywiście do tego twórca "Domu złego" już nas wielokrotnie przyzwyczaił, ale w "Weselu" decyduje się na bardzo transparentną dosłowność. Sceny palenia żywcem ludzi w stodole czy uprzątania potem ich zwęglonych zwłok wbijają w fotel do tego stopnia, że zostają nam po seansie odciski. Siła obrazu jest porażająca, lecz bardzo często to jedyne narzędzie, którym posługuje się Smarzowski. Brakuje w "Weselu" psychologicznego wgryzienia się w postaci i bardziej szczegółowej analizy historycznych faktów, jak miało to miejsce choćby w "Wołyniu". Pojawiają się także sceny, które już bardzo niebezpiecznie balansują na granicy dobrego smaku. Dotyczy to szczególnie jednej, która wygląda tak, jakby do montażowni po kryjomu zakradł się Patryk Vega i wkleił do filmu jedną ze swoich ilustrowanych "anegdotek". Skłamałbym, że rzutuje to na ocenę całości, ale Smarzowskiemu chluby raczej nie przynosi. Wiele nadrabia tutaj sprawna ręka operatora Piotra Sobocińskiego, choć jego kadry często idą na marne przez absurdalnie szybki montaż, który zamiast dynamizować opowieść, wprowadza sporo znaków zapytania w kontekście fabuły. Aktorom również nie pomaga, bo właściwie tylko Robert Więckiewicz i Mateusz Więcławek (duże brawa!) mają "czym pograć". Świetnie wypada Agata Turkot, klasę pokazał nieodżałowany Ryszard Ronczewski. Wilki grasują w rzeźniOjciec panny młodej, Rysiek Wilk, którego gra Robert Więckiewicz, jest lokalnym (nieco podupadającym finansowo) oligarchą, który majątku i pozycji dorobił się na ubojni świń. Wizyta w jego zakładzie zapewne nie należałaby do najprzyjemniejszych dla wielu naszych zmysłów. Podobnie jest z "Weselem". To filmowa rzeźnia, w której Smarzowski w brutalny sposób szlachtuje polską mentalność, odsącza z niej grzechy przeszłości i serwuje widzom surowy produkt, który każdy przyrządzi na swój sposób. Czytaj: wedle własnych przekonań i światopoglądu. To niesamowicie mocny filmowy przekaz, ale bardzo kruchy w swojej filmu, wbrew obawom reżysera, nikt w Polsce nie zakaże. Wielu (w tym niżej podpisany) uzna, że należało to zrobić po prostu lepiej - subtelniej, z umiarem, ładem i szacunkiem dla widza. Większość powinna go jednak obejrzeć. Na pewno nikt nie będzie chciał o nim pamiętać. Pamięć, podobnie jak miłość, to jednak niezbędny element, by nie przywoływać na nowo ludzkiego zła, nienawiści i uprzedzeń. By - nawiązując do nazwiska głównych bohaterów - człowiek człowiekowi nie był Wilkiem. Obawiam się, że ten morał akurat zniknie w gąszczu kontrowersji i ataków na reżysera. Podobnie jak obawiam się, że nie trafi do tych, do których jest adresowany. Obym się mylił. OCENA: 6/10
Forum > Moda > Hot or Not? Obecnie rozmawiamy o: Wakacje 2022 gorący temat Tanie WAKACJE ! wczoraj o 19:07 powysł na sypialnie wczoraj o 18:49 Jakie macie sposoby na oszczędzanie? wczoraj o 18:24 Wystrój wnętrza wczoraj o 18:22 wakacje last minute wczoraj o 18:02 na Facebooku Ciekawe wątki Perspi block. Opinie o lekach na pocenie! Help! o 11:57 tanie przepisy na obiad o 15:57 przedłużanie rzęs - opinie o 13:26 Hybrydy SEMILAC opinie o 12:10 Szczotka z włosia dzika o 14:56 Iladian direct plus. Opinie o środkach na infekcje intymne. o 10:36 Aktywne użytkowniczki Skomentuj 1 joa_anna zweryfikowana Posty: 35 wesele w pażdzierniku 15 sie 2010 - 22:01:23 Szukam sukienki na wesele w październiku. Ładnej i bez cętęk, w rozmiarze 36. Jestem ruda i mam bardzo jasną cerę. Może macie coś dla mnie w swoich szafach? Chętnie kupię 0 Odpowiedz Cytuj Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum. 1 torebka :) Pokój Marzeń Proszę o rady Fora Wątki + Dodaj wątek O nas / kontakt | Reklama | Regulamin | Polityka plików cookies | Pomoc
wesele w październiku opinie